Ulubione dania

Wysłany: Pon 10:20, 30 Mar 2020

To dr Oetker czyli nie byle co jednak.

Idę smazyc nalesniki bo nie byłam w sklepie po chleb. Miałam ostatnio przygodę z jajkiem. Jak net włączona to opowiem.

Miałam przygodę z jajkiem bo robiłam kiedyś na jajecznicę a tam w białku coś dziwnego było. Takie spore, przerazilam się że to zarodek i kurczaka zabiłam.
Nawet wyniosłam na dwór i przydeptalam by jak co się nie męczył. Ale to nie miało kształtów kurczaka tylko takie coś jak patyk.

Roztrzeslo mnie po tym, bo nawet muchy nie zabije zaczęłam w necie studiował jak powstaje kura w jajku i gdzie. Kiedyś w szkole żeśmy się uczyli ale nie pamiętałam.

Okazało się że niepotrzebnie się przerazilam, kurczak z żółtka powstaje, wogole jajka które sprzedają są niezapłodnione i nie mają zarodków choć takie od kogoś mogą jeśli kogut był. Ale tamte w sklepie kupiłam.

I się naczytałam że jajko to wogole komórka jajowa, przeciska się przez jajowód, skorupka potem powstaje. I może zawierać krew czasem mamy, co często widziałam w jajku i nie jest to zarodek. A w białku fragmenty błony jajowodu kury, bezbarwne i ja coś takiego miałam.

I wogole kura znosi jajka bez zapładniania przez koguta.
Te kury które są hodowane dla jajek nie są dopuszczane do koguta. Choć sporadycznie może się zdarzyć zapłodnione jajko, szczególnie od kur z wolnego wybiegu. Na necie czytałam że ktoś się przeraził bo ugotował kurczaczka i nawet okropne zdjęcia były.

Ale nawet jeśli jajko zapłodnione, to jeśli kura nie wysiaduje, zarodek ginie po kilku dniach bo musi mieć temperaturę. A jajka w chłodniach najczęściej przechowują więc spokojnie.

Właśnie odkryłam ile fajnych sałatek można z kaszy zrobić. Przeróżnych, nawet pojęcia nie miałam. I tak mnie zaciekawiła sałatka z majonezem, pomidorem i ogórkiem. Tylko nie mam ogórka, Ty masz fajnie bo zawsze przy sobie masz.
[link widoczny dla zalogowanych]

Idę dzisiaj zamówić sobie coś z kuchni wietnamskiej na obiad. Zawsze tam jest ryż, zestaw surówek i wieprzowina np; w 5 smakach lub wołowina. Są też dania z kaczki. Kiedyś zamówiliśmy nawet żabie udka. Wink

Zabie udka? A fujj, jak to smakuje? Dziwie się że dżownic nie jesz.

Naprawdę jadłeś żabie udka? Ja będę niebawem pod dynie przekopywać kawałek na tyłach domu , jak ślimaczki czy dzielnice znajdę mogę Ci przesłać.😉

Rodzice zamówili ja nie spróbowałem.

Ten przepis co miałam Ci podać to zwykłe duszone skrzydełka być może umiesz. Moja mama często robiła ja po raz pierwszy. Taki fajny sos wychodzi. Ja wziełam trochę wody z olejem, by nie pryskało trzeba na zimno łączyć na małym ogniu. I pod przykryciem dusić najlepiej. Dałam bardzo dużo cebuli ale pod koniec, nawet liść kapusty i od pierona przypraw, min paprykę, oregano, przyprawę do kurczaka i też do kebaba.

Mam dożą patelnie to w połowie gotowania odrazu wkroiłam kilka posiekanych drobno ziemniaków, a ze miałam niewiela nawet makaron pod sam koniec. Wszystko na jednej patelni. Trzeba mieszać czasem by się nie przypalało.

Tu jedeen z przepisów ale są przeróżne. Dość szybkie proste danie.
[link widoczny dla zalogowanych]

Z kapusty kiszonej chcę spróbować po raz pierwszy zrobić łazanie. Rodzice robili, bardzo fajne. To danie z makaronem i kiełbasą lub boczkiem, czy wedzonym podgardlem. I przyprawy.
Koty pewnie kapustę kiszoną mi zjedzą.

Też bym nie dotknęła żabich udek. Krewetek nie dotknęła jak tata kupił, na ślubie kuzyna też podawali. A podobno dobre.

Właśnie się nauczyłam robić pierogi z kapustą i grzybami. Tylko bez grzybów i pierogów lol.
Makaron ugotowałam z kilkoma liściami świeżej kapusty, dodałam sos grzybowy dwie kostki rosolowrz torebki a jak podstyglo kiszonej kapusty.
Kiszona niby trzeba gotować by zmiękła ale nie chciałam by straciła witaminki . Trochę przypraw min kminek i spoko. Pierogi błyskawiczne😉

W końcu nic mi się nie chciało pichcić na te święta. Bez rodziców to już nigdy nie będą święta ale się juz przyzwyczaiłam. Tata tradycjonalistą był na stole koniecznie musiało być 12 potraw, często wiecej było. Zawsze się z mama cały dzień nastali w kuchni, ja w tym czasie sprątałam czy pomagałam kroić warzywa na sałatkę itp.

Teraz to zabawne bo mam min rybę nieusmazoną, miecho fajne do smażenia, rybę wcinam z konserwy, miecho też. Może jutro mnie wena twórcza na gotowanie napadnie bo się popsuje.
Ty sie nie zdziwię jak tez gotowce teeraz w sklepach wybór z tym ze rożej wychodzi mniej zdrowo ale czasu zaoszczędzi się.

Dziwna u mnie wigilia jednak bez zapachu gotwanych potraw, tych aromatow i wogóle wspolnego zasiądniecia do stolu od którego człowiek wstać potem nie mógł tak się zapchał pysznościami. Ja w te swięta to wcinam właściwie tylko tyle nie być glodna, choc produktow do gotowania od zawaleia. Poprostu mi sie nie chce, moze jutro sie zmobilizuje.

Teraz idę lepać kotlety schabowe. Wiele fajnych dań się nauczyłam robić dzięki przejrzystemu kanałowi takiego gościa na YT. Tylko idzie mi strasznie powoli bo wprawy nie mam, więcej dumania niż roboty.
Ty to kotletów chyba nie klepiesz, wolisz inne części ciała poklepać?
A zawsze to lubiłeś klepać bzdury Wink

Się zastanawiałam czy Ci pokazywać ten artykuł bo po nim możesz nigdy w życiu nie dotknąć coli a wiem że ją lubisz , zresztą ja też. Piszą tam min cytuję
“Surowcem do coli są słodkie korzenie, tymi korzeniami żywią się różne ssaki, w tym myszy. Duże firmy produkujące colę zbierają te korzenie w tonach za pomocą koparek. Przy zbiorze wielu ton korzeni nie są w stanie wyciągnąć myszy. Dlatego korzenie są miażdżone razem z tym, co było pomiędzy korzeniami"
W innym artykule piszą ze cola zawiera podobno kokainę i spirytus. I po wypiciu zwieksza się ryzyko zawału o 48 procent.
Ale ja nie przestałam po nią sięgać, choć z początku po przeczytaniu tego artykułu miałam straszne opory. Bo przecież mięso surowe z krwią też się jada np tatar. Tylko zawartość jelit misich trochę przeraża lol.
[link widoczny dla zalogowanych]