Ulubione dania

A fuj, szczególnie ten odwłok brzmi ciekawie.
Ale ludzie jadają, na pewno pierwszy raz do ust to ciężko włożyć, potem smakuje pewnie jak zwykła ryba czy coś takiego.
A ja teraz muszę kurczaki przegotować bo się rozmroziły wczoraj i do jutra padną. To jest uniwersalne danie moje i kotów z tym że one lubią na surowo.
Ostatnio aby szybciej to robię to na zwykłym gazie od razu z ziemniakami które nasiąkają sosem. I przyprawy i warzywa jakie wpadną. Teraz będzie w tym sporo kapusty i trochę papryki

Przypomniałeś mi dziś o pierogach. Mama nieraz kupowała, ale najlepsze były jak sama robiła.Tak samo jak barszcz z gotowej zasypki to nie to samo.
Można z niego zupę fajnie robić na ziemniakach czy makaronie, z kawałkami buraków.

Ps ale mamy fajny temat Laughing

Thomas Anders miał w planach książkę kucharską napisać. Nawet nie wiem czy to zrobił.

Odwłoku się jednak nie je, a część środkową i szczypce, ale szkoda takiego zwierzątka na mięso. Mama mówiła, że raki się humanitarnie zabija, mrożąc je, będąc w 2000 roku ze szkołą na mazurach jeziora były pełne raków, wtedy było bardzo przejrzyste dno. Generalnie jeziora na północ od Jagodnego i Bocznego czyli Niegocin, Dargin, Kisajno i Mamry a także i Święcajty są bardzo mocno przejrzyste, takie kryształowe wody, raki widać na dnie jak na dłoni, to za Kanałem Kula za już są zielone, być może to zależy od podłoża, te wszystkie rynnowe jeziora są zielonkawe i mętne, ja się nie bałem Śniardw czy Mamr a bałem tych rynnowców, Śniardwy są płyciutkie, na metr czy dwa, ale gigantyczne i trzeba tylko na głazy i płaszczarnie uważać, żeby mieczem o ziemię nie walnąć a te za 4 ma kanałami, łączącymi cztery malutkie jeziorka z Jagodnym a z drugiej strony Tałtami to już ogromne ryzyko. Tałty to jezioro które się straszliwie boję. Ono u wlocie kanału Talckiego ma 50 metrów głębokości, po prostu jak wpadniesz do wody to duża szansa że zginiesz, do tego boje, gdzie może być napięcie bo jest znak, do tego zawsze tam jest brzydka pogoda i się źle żegluje, do tego kiedyś nam wąż wszedł przez dziurę w skrzyni mieczowej, na szczęście Mati zachował zimną krew i go spłoszył i zatkał dziurę uszczelniając skrzynię mieczową i już mogliśmy spać spokojnie. Na dzikich wyspach to zawsze ryzyko, ale mieliśmy pecha, bo nie dożeglowaliśmy do Mikołajek bo się zrobiło ciemno, ja się tych Tałt do dzisiaj boję i tego nocowania na wysepce na nich. Te rynnowe jeziora są wąskie i długie i w sumie małe wobec molocha Śniardwy ale są zdradzieckie, jak się na Śniardwach wywróci łódka to nic Ci wielkiego nie będzie, ale jak na Tałtach to strach. Dwa razy byłem na takim wypadzie, moja szkoła to robiła by przed 1 klasą ludzie się poznali i zintegrowali. Nauczyłem sie też pracy sternika, gotowania na jachcie, fajne czasy.

nie w tym temacie mi się wpisało

A jednak w tym , bo dwa podobne.Ale zostawię już w temacie o Mazurach.
Po twoim linku pokazującym takie żeglarstwo trafiło mi się na coś w rodzaju instrukcji żeglowania.
Ależ przechyla czasem, teraz rozumiem co takiego stracha miałeś co do głębszych jezior.
https://www.youtube.com/watch?v=HScRA0IWKXw
Że bym popłynęła na takim czymś Shocked

Ponton bezpieczniejszy jednak. A zamiast kapoka mieliśmy dmuchane poduszeczki na rękach lol.
Na kajakach i rowerkach wodnych też żeśmy nie raz pływali w ośrodkach turystycznych. Nie trzeba do tego specjalnych umiejętności Very Happy

Ilu was płynęło?
Jak byście się tak zaklinowali z jakiegoś powodu na takiej bezludnej , dzikiej wysepce to nie miałbyś problemów z pożywieniem, bo ślimaczki i raczki wszędzie Wink

Około 12 na 3 łodziach. Ja byłem z profesorem na łodzi i jeszcze dwóch nas było. Mieliśmy pełno przetworów w słoikach gotowców, wystarczyło wrzucić na kuchenkę gazową z butli, jest na każdej łodzi.

Nie mów że spałeś ze swoim Historykiem Question

To tłumaczyło by Twoją pasję do tej dziedziny Wink

A szkołę gotowania to miałeś pierwsza klasa.
Nauczyłeś się pewnie otwierać konserwy i słoiki Laughing

Historyk spał na przeciwko mojego miejsca. Nie było wygodnie ale dało radę. Przemiły gość, wiele mi pomógł, miałem u niego celujący na maturze a potem mi pomógł z dostaniem się na studia w sensie przygotował mnie.

Musiało być gorąco. Za bardzo mu się chyba spodobało za pierwszym razem ze potem zajął się TB osobiście.

Dobra już nie żartuję

Tak sie napatrzyłam na te jeziora, tu godz busem i się jest nad Soliną

Fajny ten sos do spagetti Knorra. Dziś zrobiłam tylko dodałam cebuli , czosnku ,papryki i trochę sosu pomidorowego w proszku .Doceniłam bo szybko się robi coś na ciepło.

Ja to ostatnio Spaghetti zrobiłem z czosnkiem i grzybami. Tyle czosnku dałem, że mama jak przyszedłem następnego dnia do domu powiedziała, że czuję czosnek a ja mówię, że 24 godziny temu jadłem pół główki czosnku z makaronem, ja sobie chrupię czosnek czasem z spaghetti bo uwielbiam wielkie ilości, tak samo jak musi być wkrojona cała czuszka.

Dziadek wcinał olbrzymie ilości, mieszkaliśmy kiedyś z mamą z nim i babcią w Kielcach dopóki tata nie dostał mieszkania w Szczecinie.Też pachniało w całym domu. Zapach nie jest zbyt przyjemny ale za to źródło zdrowia i antybiotyk naturalny.

A ja kupiłam sos grzybowy i wpadłam że można go wymieszać z barszczem czerwonym, dodać makaron i wigilijny barszcz z pierogami z grzybami gotowy. Jeszcze nie próbowałam robić ale dam znać co z tego wyszło.

Super są sosy serowe w proszku, tylko ostatnio nie mogę dostać.
Nadają się do wszystkiego, makaronu , kanapek, frytek. Ostatnio cały na surpwo z torebki wtrytoniląm. Polecam

Ależ dzisiaj mi się niechcąco wymodziło fajną rzecz.Takie zimno było, że nie chciało mi się wyjść do sklepu
( więc hołd dla Ciebie że musiałeś wyjść w taką kostnicę ) Wink

A chciałam coś ciepłego.
Wiesz że dostępny jest ten sos do spagetti o smaku 4 serów?
Zupełnie nie przypomina tego pomidorowego, właśnie go odkryłam.

I zrobiłam, bez praktycznie żadnych normalnych warzywnych składników super farsz do pizzy.
Tylko cebuli sporo miałam.

I tak- prawie cała duża patelnia cebuli, woda, olej , sol, trochę cukru, trochę mielonki lub kiełbasy a reszta to sosy w proszku.
Właśnie ten serowy do spagetti, ale niecałe pół opakowania, sos pomidorowy w proszku i sos grzybowy w proszku też nie cały.Ten grzybowy jest po tylko 80 gr a wyraźny grzybowy smak nadaje .
Dałam jeszcze małą marchewkę , trochę selera i liść kapusty bo akurat pod ręką miałam.
I przyprawę do pizzy.

I praktycznie z samej cebuli wyszła mi cała wielka patelnia super ciepłego farszu do pizzy, wszystkie pozostałe składniki typu grzyby, ser, pomidory to proszek .

Polecam, naprawdę fajne i szybkie danie.

Ja to na kilogramy wcinam rukolę, pyszna sałatka. Polecam.