Mazury i Żeglarstwo

Widzę że od lat młodzieńczych zaprzyjaźniliście się chyba.
Przez niego ta fascynacja historią pewnie?

Nie ukrywam dobry nauczyciel, dobry też sternik.

Wiesz że po sezonie większość ośrodków oferuje ceny minus 80 procent.
Az sobie przeglądałam oferty nad naszą Soliną i pokoje są od 18 zł. I to porządne. Szok normalnie. Warto korzystać
Jeszcze nie ta pogoda trochę, choć jak Patryk na ferie wpadnie to kto wie.
Zawsze rekreacja. W Krakowie w centrum noclegi są po 20 zł .

Znalazłam 2 zdjęcia z pobytu pod namiotem na jeziorze Binowskim z moją przyjaciółką Elą gdy miałyśmy chyba 16 lat. Ależ wtedy były czasy
Wrzucę na FB, pokażę też jej.Do teraz mam z nia kontakt przez FB.
Chodziłyśmy razem do szkoły i na wagary.
Całą Polskę prawie z nią przejechałam na wakacji i ferie.

Jutro wrzucę fotkę na tle yachtów w Giżycku.

Z Patrkiem sie moze wybiore nad Soline na ferie. Odlczam az wpadnie

Wybieram się na mazury na wakacje, popływam sobie stateczkiem szlakiem od Mamr do Śniardw, tak jak wtedy pływałem tylko yachtem. Podróż sentymentalna.

Wysłany: Czw 20:05, 03 Mar 2016

Ale z przewoźnikiem? Bo chyba sam sterować nie będziesz?

Wysłany: Pią 0:02, 04 Mar 2016

Nie, stateczkiem dużym.

Wysłany: Pią 1:36, 04 Mar 2016

A to wiatr nie zwieje raczej Very Happy

Wysłany: Sob 0:00, 05 Mar 2016

Jako dziecko bałem się najbardziej wywrotki na Tałtach, nie żadnych Śniardwach czy Mamrach. Tałty to zdradziecka, nieprzewidywalna bestia. U wlotu kanału Tałckiego na jezioro ma 50 metrów!!!!

Wysłany: Sob 13:44, 05 Mar 2016

Jaka różnica czy się wpadnie do 2 metrów czy do 50 jak się nie potrafi pływać . Ja potrafię ale nad morzem trzeba uważać bo stoi się po pas nieraz a jak przyjdzie fala to zakrywa.
Za to fajnie się na materacu na tych falach pływa.

Wysłany: Sob 18:32, 05 Mar 2016

Bo do 2 metrów jest szansa, że się szybko odbijesz i jesteś na powierzchni a jak 50 metrów to po Tobie.

Wysłany: Nie 18:03, 06 Mar 2016

Potrafisz pływać? Ja się kiedyś topiłam, choć już potrafiłam.
Z bratem ciotecznym jako nastolatka staliśmy w jeziorze po szyje w wodzie i bawiliśmy się w jakieś wyrzutnie z nogi i nurki.
I nagle nam się grunt urwał, jakaś dziura , on nie potrafił pływać. Zanurkowałam i chciałam go wypchać w stronę brzegu. A on przestraszony złapał mnie i wciągał na dno.Nie mogłam się uwolnić ale nurkując ciągnęłam go do brzegu. Ale pod tą wodą straciłam zupełnie orientację, przestałam wiedzieć w którą stronę. W końcu mnie puścił a ja nurkując płynęłam przed siebie, nie byłam w stanie wypłynąć bo taka przestraszona byłam. Okazało się że w dobrą, po kilku metrach wynurzyłam dopiero głowę i chciałam pomoc do niego wezwać, ale okazało się że sam wypłynął i stał gdzie go nie przykrywało. Straszne to było

Wysłany: Nie 18:12, 06 Mar 2016

Podobno świetnie pływałem w młodości, chodziłem na zajęcia do ratownika Piotra Wiórka, i nawet wygrałem kiedyś zawody pływackie i to z jego synem!